SHEFFIELD'86

               

Tytuł:

Sheffield'86

Miejsce:

Anglia, Sheffield - City Hall

Data:

16 października 1986

Źródło:

Prv

Trasa:

Somewhere On Tour (UK)

Pełny koncert:

+

Wydawca:

Audience Recording

Ocena (dźwięk/obraz):

4-/4-

Czas trwania:

N/A

 

Tracklist :

 

1. Intro (Blade Runner Theme)  
2. Caught Somewhere In Time  
3. 2 Minutes To Midnight  
4. Sea Of Madness  
5. Children Of The Damned  
6. Stranger In A Strange Land  
7. Wasted Years  
8. Rime Of The Ancient Mariner  
9. Guitar Solo (Walking On Glass)  
10. Where Eagles Dare  
11. Heaven Can Wait  
12. Phantom Of The Opera  
13. Hallowed Be Thy Name  
14. Iron Maiden  
15. The Number Of The Beast                                  -encore  
16. Run To The Hills                                                 -encore  
17. Running Free                                                        -encore  

Obraz jest całkiem, całkiem. Brakuje tu dobrej ostrości ale nie jest najgorzej.
Co do dźwięku to jest różnie, instrumenty słychać dobrze, sekcja rytmiczna jest także dobrze słyszalna a wokal (o czym później) prawie wyraźny, choć jak wiemy prawie robi czasem wielką różnicę.
Sam koncert jest również bardzo ale to bardzo słaby. Muzycy niby robią swoje, tzn. Adrian stoi w kącie, Dave również, Nicko jest niewidoczny, Steve szaleje jakby za dwóch, jakby to był jego pierwszy koncert na trasie. Dziwne.
Nie wspomniałem nic o Bruce'ie ale zrobiłem to celowo bo jest to oddzielny temat. Początek koncertu nie wskazuje na nic złego ale po kolei. Dickinson rozpoczyna koncert w typowym stroju dla tej trasy tzn. ma na sobie takie dziwne futurystyczne ubranko a na kurtce dodatkowo przyczepił serce, które co pewien czas świeci.
Co zauważyłem, Bruce podczas całego koncertu nie śpiewa swoich wysokich partii. Albo nic nie śpiewa albo śpiewa wszystko w niższej tonacji. Już na "Caught Somewhere In Time" daje się to zauważyć bo utwór ten powinien być śpiewany bardzo wysoko. Co poza tym? Mimo, że scena jest w miarę duża "nasz frontman" stoi prawie cały czas w miejscu, mało rozmawia z publicznością w trakcie utworu. Np. w takich energetycznych kawałkach jak "2 Minutes To Midnight" czy "Heaven Can Wait" Dickinson nie robi nic do czego zdążył nas przyzwyczaić podczas poprzednich tras. W czasie długich solówek Bruce albo schodzi ze sceny i wchodzi z powrotem tuż przed końcem sola lub też odwraca się tyłem do publiki i staje przy perkusji. Po prostu nie ma żadnego biegania, skakania ani tym podobnych. NIC. No i ten śpiew, tragedia.
Słychać co prawda niektóre słowa ale czasami nie słychać nic tak jakby celowo nie śpiewał tylko coś tam mruczał. Zresztą takim głównym "śmieciem" koncertu jest "Hallowed Be Thy Name". Pewnie nie możecie sobie tego wyobrazić ale ten kawałek jest zaśpiewany okropnie, fałszywie, nisko i do tego w stylu jakby "rap?". Nawet Blazowi wychodziło to lepiej gdy się wydzierał. Zastanawiałem się co było przyczyną tak słabej formy wokalisty. Doszedłem do 3 wniosków : Bruce był pijany, Bruce miał okropnego kaca lub co najbardziej prawdopodobne Bruce był przeziębiony. Wskazuje na to częste odstawiane mikrofonu i kasłanie z zasłoniętą ręką.
W pewnym momencie Bruce sam odpowiedział na te pytanie - mówiąc, iż złapał go wirus i prosi publiczność o pomaganie mu w trakcie śpiewania.
Sam zespół też chyba był świadom swojej słabej formy tego wieczoru i w związku z tym nie zagrał "Sanctuary", który to utwór był zawsze grany na bis na tej trasie. Jednak mimo tak słabiutkiego występu są momenty, dla których warto mieć ten zapis.
Harris biega naprawdę jak wariat, zachowuje się jak młodzieniaszek (pewnie chce nadrobić publiczności "brak" Dickinsona.). No i ta dziwna budowa sceny, nie ma żadnego ogrodzenia zespołu od publiki, wobec czego na scenę co chwilę wybiegają maniacy i skaczą, obejmują albo Bruce'a albo Steve'a no i oczywiście zaraz są zgarniani przez ochroniarzy. Co pewien czas Dickinson schyla się i pomaga wydostać się na górę jakiemuś maniakowi, który albo ściśnięty sam nie może tego zrobić albo gdzieś się zaklinował.
Podsumowując ten bootleg - słaby występ; pozycja tylko dla tych, którzy chcieliby obejrzeć jakikolwiek
koncert z trasy Somewhere In Time albo też z kolekcjonerskiego punktu widzenia raczyliby obejrzeć i posłuchać "chorego" Iron Maiden :)