PHILIPS MONSTERS OF ROCK

               

Tytuł:

Philips Monsters Of Rock

Miejsce:

Brazylia, Sao Paulo - Estadio do Pacaembul

Data:

24 sierpnia 1996

Źródło:

TV

Trasa:

The X Factour (The X Factour Summer)

Pełny koncert:

-

Wydawca:

N/A

Ocena (dźwięk/obraz):

4+/5-

Czas trwania:

N/A

 

Tracklist :

 

1. Heaven Can Wait  
2. Fortunes Of War  
3. Blood On The World's Hands  
4. The Evil That Men Do  
5. The Aftermath  
6. 2 Minutes To Midnight  
7. Fear Of The Dark  
8. The Clairvoyant  
9. Iron Maiden  
10. The Number Of The Beast  
11. Hallowed Be Thy Name  
12. The Trooper   
13. Running Free  
14. Wrathcild  {incomplete}  

 

Jak widać telewizja transmitowała tylko 3 utwory z nowej płyty. Jak to z TV jest , wiadomo, dużo zbliżeń, możemy zaobserwować Blaze'a z bliska. Moim zdaniem Bayley jest (był) bardzo kiepskim frontmanem. Nie potrafi "porwać" publiczności, nie nawiązuje z nią dobrego kontaktu i jak dla mnie całkowicie nie jest zgrany z resztą zespołu. No i te jego miny, śmiech brał mnie i kumpla jak to oglądaliśmy. Bo np. zbliżenie na Janicka i Dave'a, którzy śmieją się, biegają po scenie i nagle "najazd" kamery na Blaze'a -który stoi najczęściej w jednym miejscu i krzywi się jak morderca psychopata nad swoją ofiarą albo jak wokalista pseudo death metalowej kapeli. Naprawdę z bliska wygląda to komicznie.
Kiedy byłem na Torwarze w 1995 zespół wypadł znacznie lepiej niż tutaj prawie rok później. Bayley w Brazylii wyglądał na zmęczonego trasą no i prawdopodobnie męczyła go alergia (z tegoż to powodu dalsza część trasy trwała tylko 2 tygodnie po czym reszta została odwołana.) Porównując jeszcze ten koncert z Polską- gitarzyści zachowywali się i u nas i w Sao Paulo podobnie, biegali, śmiali się itp., jednak Blaze w Warszawie dużo mówił, zachęcał do śpiewania, jednym słowem był w lepszej formie. Wszystkie kawałki, które mamy okazję obejrzeć brzmią ciekawie choć z cała pewnością niektóre wykonane są gorzej niż za czasów Dickinsona. Na tym zapisie Iron Maiden jako zespół wygląda na odrodzony, ma zmienioną formę, gra ciężej i mniej melodyjne. Jednak nowe utwory ze studia odbieram inaczej (lepiej) niż te same zagrane na żywo.  Bardzo ciekawie zagrany jest tutaj "2 Minutes To Midnight", wersje z Dickinsonem z lat '92-93 nie dorastają do pięt. Stawiając ostatnią kropkę mam mieszane uczucia bo koncert nie jest zły ale...z drugiej strony mój młodszy brat po obejrzeniu tego koncertu uważa, że Blaze pasuje o wiele bardziej do Iron'ów niż Bruce. Zapytany o powód, odpowiedział, że Bayley śpiewa bardziej agresywnie i bardziej agresywnie zachowuje się na scenie. Cóż każdy ma swoje zdanie.